Wparował do salonu. Ten cholerny psychopata wparował do salonu i się na mnie gapił. Szkoda, że go nie zabiłam...
Zrobił krok w przód. Nie zareagowałam. Ośmielony podszedł i usiadł koło mnie. Udawałam, że go nie ma.
- Przepraszam - powiedział w końcu.
- Przepraszasz mnie za to, że istniejesz? Jak miło - powiedziałam wstając. Już miałam pójść do swojego pokoju, kiedy złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego.
Kaspar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz