Czy on musiał za mną łazić???
I jeszcze wydawało mu się, że go nie zauważyłam...
Ale mogłabym to wykorzystać na moją korzyść...
Ruszyłam do sali treningowej. Stanęłam na samym środku sali i czekałam. W końcu usłyszałam, jak wchodzi. Niewiarygodne, że wampir porusza się tak głośno... chociaż faktem było, że słyszałam każdego wampira, a one mnie nie.
Podszedł bliżej. Okręcałam w palcach sztylet. Czekałam.
Znalazł się tuż za mną. Obróciłam się z prędkością właściwą wampirom i wbiłam sztylet w pierś Kaspara. Spojrzał na mnie zaskoczony i osunął się na kolana.
Sięgnął po sztylet tkwiący w nim i szarpnięciem go wyciągnął. Zrobiłam krok w tył. Między moimi palcami zaczęły przeskakiwać niebieskozielone iskry. Kaspar wstał ściskając w ręce sztylet. Skoczył na mnie, a ja nie zastanawiając się długo wyciągnęłam rękę przed siebie. Posypały się z niej iskry, a Kaspar runął na podłogę.
W tym samym momencie do sali wparował Criminal. Zatrzymał się w pół kroku i spojrzał najpierw na Kaspara, a potem na mnie.
- Żyje - powiedziałam tylko i ruszyłam w stronę wyjścia.
Criminal? Kaspar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz